piątek, 31 grudnia 2010

Koncerty 2010, cz.2

Novika

Pierwszy koncert Cudawianki Festiwalu 2010. Zespół Noviki gra sympatyczną, energetyczną muzykę która naprawdę miło buja. Bardzo fajny początek lata, jednak jeśli mam być szczery – prawdopodobnie podarowałbym sobie ten koncert, gdyby nie był za darmo. Gorąco polecam fanom Smolika, Moloko i podobnych klimatów, jednocześnie zaznaczam, że sam się do nich raczej nie zaliczam. Przy okazji: duży plus za scenografię Cudawianków.


Jimi Tenor & Kabu Kabu

Nie miałem pojęcia czego się po tym koncercie spodziewać – o Jimmy'm Tenorze wiedziałem wcześniej tyle, że istnieje i że przenosi na grunt muzyki ideę popartu. Nigdy nie sprawdzałem dokładniej twórczości tego artysty. Poszedłem więc w ciemno, bo było za darmo i... byłem zachwycony. Najlepszym opisem tego występu będzie zdanie, którym Jimmy podsumował pierwszy kawałek: „That was me, and I say yes!”. JT jest scenicznym zwierzęciem, utwory jakie grał z tym składem były totalnie pozytywne, im dłużej trwał koncert – tym bardziej porywały. Również samego Jimmy'ego, który na scenie zachowuje się trochę jak Hendrix – często ucieka melodii, grając free na tym, co akurat ma w ręku. Genialne przesłanie - „Love is the only god” (refren jednego z kawałków) - realizuje na scenie nie oglądając się na nic. Znakomity koncert.


Morcheeba

Byłem może na dwóch kawałkach, z tego względu, że po pierwsze – nie miałem ochoty wracać do domu na piechotę i trzeba było złapać autobus powrotny i po drugie – nie jestem specjalnym fanem Morcheeby. Zbyt wiele więc na temat tego występu powiedzieć nie jestem w stanie, jednak jedno mogę na pewno: klimat był świetny. Dało się poczuć, jak fajnym miastem jest Gdynia.


Tymański Polish Brass Ensemble

Tą grupę grającą utwory Chopina widziałem w 2010 dwukrotnie, raz na Targu Węglowym i raz na Przystanku Woodstock z Możdżerem. Występ w Gdańsku podobał mi się zdecydowanie bardziej, mimo że zagrali tylko dwa numery. Wielki szacunek dla włodarzy Gdańska, że odważyli się na realizację tak ambitnego przedsięwzięcia jak Gdańsk Cool Tour Chopin na środku miasta. Zespół Tymona zagrał z towarzyszeniem gdańskiej orkiestry. Zrobili totalny melanż – płynnie przechodzili od Chopina granego z partytur przez orkiestrę, przez Chopina swingującego do grania free. Genialny koncert. I cieszę się na maksa, że Tymon wrócił do kontrabasu. Szanuję i lubię jego piosenkową twórczość, ale to jego yassowa wersja miażdży.


Rh+

Pierwszy z poważnych zespołów na Gdańsk Cool Tour Chopin. Ostry, potężny d'n'b, haczący o breakcore, jungle... ależ to brzmiało pięknie na postawionych na Targu Węglowym przodach!! Zwłaszcza występ Soyalee mnie rozpieprzył. Przy okazji – Soyalee 22.01 ma grać w Gdańsku w GGOG – u. Chyba się wybiorę.
SOYALEE - UNKNOWN SATANBEJS GIG @ SFINKS 2008 by SOYALEE

Biff

W Starogadzie Gdańskim działo się minionego lata dużo ciekawych koncertów, niestety dotarłem tylko na jeden – na Biffa właśnie. Po Biffie grała Gaba Kulka, niestety na jej występ nie doczekałem – akustycy strasznie długo walczyli ze sprzętem, wyglądało to tak, jakby ktoś kto podłączał kable nie pamiętał, który mikrofon jest podpięty pod który kanał miksera. Gigantyczny obciach – pieprzyli się z tym chyba ze dwie godziny. Non stop spoglądałem na zegarek, który bezlitośnie obwieszczał mi zbliżanie się odjazdu ostatniego autobusu dającego mi możliwość powrotu do Gdyni o znośnej porze. Szlag mnie trafiał. Zobaczyłem większość koncertu Biffa, nie zobaczyłem Gaby – szkoda. Biff to bardzo fajna kapela, a Ania Brachaczek jest moim zdaniem jedną z najciekawszych wokalistek w tym kraju. Jak pokazał romans z Acid Drinkers – chyba ciekawszą, niż jej macierzysta formacja. Koncert sympatyczny, kolorowy. W dużej mierze udało mu się zmniejszyć moją rządzę zabijania wywołaną przez obsługę techniczną.


PS: Relacje z koncertów nie są ułożone chronologicznie. Głównie z powodu mojego lenistwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz