poniedziałek, 6 grudnia 2010

Świetliki

Kazik Staszewski powiedział kiedyś o Świetlickim, że jest znakomitym przykładem na to, jak swoich wierszy wykonywać nie należy. Podobnie jak w wielu kwestiach mamy na ten temat zdania skrajnie różne.
Świetliki to obok Pidżamy Porno kapela, która chyba najmocniej wpłynęła na to jak odbieram świat. Teksty Świelickiego zawsze trafiały mi w sam środek głowy i nie wyobrażam sobie, żeby w wykonaniu kogoś innego miały siłę zbliżoną choćby w jednej czwartej do jego własnych interpretacji (tak, Lindy to również dotyczy). To, co najbardziej mi się w tych kawałkach podoba to fakt, że w momencie życia w którym obecnie się znajduję znaczą dla mnie coś zupełnie innego niż w okresie, w którym zetknąłem się z nimi po raz pierwszy. To ingardenowskie miejsce niedookreślone – przestrzeń dzieła, którą odbiorca wypełnia sobą stając się jego swoistym współautorem, tworząc coś, co percypuje jako jedyny i jedynie w chwili obcowania. Jutro ten kawałek będzie mi mówił o czymś innym. Zmienia się razem ze mną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz