niedziela, 27 lutego 2011

Kury

Tymon jest jedną z tych postaci, które imponują mi w tym kraju najbardziej. Po pierwsze dlatego, że jest znakomitym muzykiem i jednym z największych (jeśli nie największym) bohaterem yassowego przewrotu, a po drugie za to, że jak już postanowi przypierdolić to trafia zawsze celnie i mocno. Pamiętacie jego wystąpienie po odebraniu Fryderyka za POLOVIRUS? Jeśli nie – odsyłam do serialu dokumentalnego „Historia polskiego rocka” - jest na youtube. A Kury... a Kury są owej precyzji i mocy kwintesencją.
Kawałki Kur są do nieprzytomności niepoprawne politycznie. Atak na wszechobecną w polskiej rzeczywistości panią Dulską jest konstruowany zgodnie z wyrosłą na gruncie PRLu tradycją, czytaj: prześmiewczy i zawoalowany tak, aby Dulska nie zrozumiała dowcipu. I nie zrozumiała – Kury przebiły się do szerszej świadomości, ale tak na dobrą sprawę nie zdobyły popularności, na jaką zasługiwały. Nikt, o ile pamiętam, nie wytoczył Tymonowi procesu, naród nie podzielił się na jego zwolenników i przeciwników, nie zaczęto o nim w tabloidach pisać jakoś szerzej... A przecież Kury atakowały nasze narodowe buractwo dużo ostrzej niż Nergal i Behemoth, których te wszystkie zaszczyty spotkały. Chyba jedynym powodem dla którego tak się nie stało było to, że atak był inteligentny i nie wprost. Myślę że każdy każdy, kto choć trochę kuma, przyzna, że „Ideałami sierpnia” prawicowcy powinni poczuć się obrażeni znacznie bardziej niż podarciem biblii w Uchu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz