piątek, 14 stycznia 2011

Rytm

Pierwsze, co rzuca się w uszy po niecałym jeszcze tygodniu nauki gry na darbuce (nawet nie wiem, czy ten wyraz powinno się odmieniać) to to, że nie jest to specjalnie trudny instrument. Darbuka stanowi zupełnie inny kosmos niż djembe – jedyny bęben, z którym miałem wcześniej większą styczność. Jednak mając wyczucie rytmu i dostęp do pełnego dobrych rad internetu – można go bardzo szybko opanować, przynajmniej w stopniu podstawowym.
Tak jak matematyka nazywana jest często królową nauk, ponieważ de facto od chwili swojego powstania stanowi ich kręgosłup, tak instrumenty perkusyjne stanowią kręgosłup muzyki. Grając na bębnach, nieważne – pałkami, rękoma, czy czymkolwiek innym – znajdujemy się blisko esencji i źródła muzyki w ogóle. A może i czegoś więcej. Wszystko wokół nas okazuje się mieć rytm – rytmicznie krążą i obracają się ciała niebieskie, rytmicznie oddychamy, rytmicznie biją nasze serca, rytmicznie kopulujemy... przykłady można by mnożyć praktycznie w nieskończoność. Rytmy zazębiają się, łamią, współgrają, tworzą skomplikowane struktury... tak samo jak w muzyce. Muzyka jako metafora rzeczywistości. Rytm jako trafne odwzorowanie cyklów rządzących rzeczywistością. Trafne, nie mistyczne. Nie użyję słowa „mistyczne”, bo w żaden mistycyzm nie wierzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz